Malin u siebie na blogu wstawił Kalendarz imprez bibliotecznych nawet nie wie jak mnie ucieszył i ukarał za razem.
Pomysł jak dla mnie rewelacyjny, koniec samotnego wypatrywania wszędzie czy coś się dzieje, gdzie warto iść, a może nawet jechać. To wielki plus tegoż przedsięwzięcia. Trzeba tylko rozpropagować kalendarz wśród potencjalnych organizatorów takich imprez (niech zgłaszają, dopisują) i jest szansa na coś pięknego.
Więc gdzie tu kara? ano okazuje się że tych imprez jest niemało i nie da rady odwiedzić ich wszystkich a jak już są tak ładnie zebrane w jednym miejscu to bardziej widać co się traci. Może nawet problemem by nie był czas, ale koszty niestety są nie do przeskoczenia :(. Powiedzmy że poświęciłbym dzień zarobkowy na konferencję, do tego dodajmy koszt udziału, koszt dojazdu i noclegu to nagle się okazuje że dwudniowa konferencja oznacza stratę finansową rzędu powyżej 500 zł. Kalendarium wykazuje cztery albo i więcej konferencje w miesiącu to wynikało by że 3 tysiące w plecy 😦 nie stać mnie.
Jakiś sponsor „konferowania” się znajdzie 😉 ? zapewniam relacje z fotkami 😀
Ciekawe ile dostają prelegenci? może dało by się jakoś zbić koszta dzięki gadaniu? pomijając kwestię braku krzaczków przed nazwiskiem 😀