Pierwszy raz w życiu nie wpadnę na groby. Różnie to bywało, ale choć do babci zawsze wpadałem. Swoją drogą to już od wtorku marzę posiedzieć spokojnie w domu.
Tydzień na czosnku, tabcinie i innych świństwach chemicznych a efekt marny.
Tak już jest, masz umowy źle spisane to się możesz wykończyć 😦
Arbajt w kółko i wszyscy mają gdzieś że ostatnio jak kasłałem to myślałem że mózg mi wypadł 🙂 taki ból i cholera wie co wypadło z ust.
A może to ta ptasia/świńska/jakaś tam inna 😉 grypa i dlatego tak mnie trzyma. A może to te noce zarwane nad robotą nr3? czort to wie, fakt jest faktem jestem chory 😦 nawet się nie zmobilizowałem aby wczoraj wpaść na konferencję prasową o dygitalizacji i cierpię na niewiedze co tam mówili.
Jeszcze godzina i wolne… wracam do domu wykupując zapasy jak na wojnę żeby nie wyłazić do poniedziałku z domu po nic. Córa wypożyczyła coś o drowach R. A. Salvatore to może poczytam trochę w weekend i bynajmniej nie naukoznawstwa 😀 zresztą i tak by nic nie weszło do łba. A może pobaldurzę bo śmieją się ze mnie w robocie nr3 że nie przeszedłem jeszcze dwójki Baldurs Geate. Gierkę mam od lat, córa przeszła ze 3 razy a ja nawet nie zainstalowałem jeszcze u siebie. Cóż najpierw chcę ponownie skończyć jedynkę z dodatkami i dopiero ruszyć na dwójkę 😉 ot głupi upór taki mały. Mam czas nie pali się, komputery nie znikną najwyżej emulator jakiś starego pc-ta będzie potrzebny…