Najcięższą sprawą przy robieniu jajka w szklance jest gospodarowanie czasem.
Jego ilość wyznacza wielkość jajka i pożądany stopień ścięcia. Dla przykładu jajka z supermarketu klasa A (te małe) wsadzam do wrzątku na 3,5 minuty z sekundnikiem! przy czym po wsadzeniu przykrywam pokrywką do czasu aż woda znów zacznie mocno buzować.
Moja procedura dochodzenia do perfekcyjnego jajka w szklance jest taka:
Najpierw szykuję wszystkie sprzęty i składniki bo potem nie ma no to czasu. Dla przykładu jajka, masło (prawdziwe bez żadnych tam tłuszczy roślinnych itd), szynka w takie kwadratowe słupki żeby można było je wetknąć w czarkę i zamoczyć w jajku albo zamiast szynki trochę startego na drobniutko ostrego sera żółtego, albo bez dodatków w zależności na co masz ochotę, czasem szczypiorek albo cebulka, co kto lubi 🙂 Potrzebne są czarki (preferuje grubościenne bo lepiej trzymają ciepło), wolny zlew no i rondel do gotowania.
Wstawiam wodę w rondlu na gaz a do czarek nalewam wrzątku niech się nagrzewają.
Jak woda buzuje sypię garstkę soli żeby w przypadku pęknięcia nie wyciekło wszystko z jajka i wsadzam jajka do rondla, nakrywam pokrywką i gotuję właściwy do rozmiaru czas. W czasie gdy jajka się gotują to wylewam wodę z czarek i wkładam do nich masełko które się ładnie rozpuszcza solę, pieprzę, gałkuję 😉 właśnie w tym czasie wkładam ser, szczypiorek, czy co tam chcę do czarek.
Po określonym czasie zabieram jajka z gazu i w rondlu szybko przelewam zimną wodą (żeby ładnie odchodziły) poczym lądują bez niczego w zlewie, a ja najszybciej jak się da, nie zważając na temperaturę ciach je nożem w pół i wygrzebuję wszystko ze środka do miseczki. Przy większej ilości warto napełniać po kolei miseczki bo jajka sobie dochodzą leżąc i czekając na wydłubanie (żeby nie było zdziwienia potem że są prawie na twardo w ostatniej misce), więc trzeba wbijać po jednym i wrócić do pierwszej miseczki z drugim jajkiem i napełniać dalej.
Ważne aby nie utracić temperatury bo wtedy smak nie jest już taki pełny.
i to by było tyle odnośnie gotowania mega bomby cholesterolowej, ale jakiej smacznej 🙂